- Serio? Ja mam w tym chodzić?! - powiedziała wskazując na swój mundurek.
- Ładnie wyglądasz. - powiedziałam chcąc jakoś pocieszyć dziewczynę.
- Dzięki, ale...Ehh - westchnęła z bezsilności i opadła na łóżko.
- Jakoś to będzie, chodź! - powiedziałam wesoło i spojrzałam zachęcająco na Caroline.
Blondynka przewróciła oczami i razem zeszłyśmy na dół. Julie i Sam już nie było. Uśmiechnęłam się niepewnie do Care, wzięłam głęboki wdech i wyszłam.
***
- Bal inauguracyjny? - zapytałam zdziwiona, jedząc kolejną kanapkę z dżemem.
- Tak, to odwieczna tradycja tej szkoły. - powiedziała beznamiętnie Julie. - Otwiera rok szkolny i inne duperele. Gdzie Caroline?
Wzruszyłam ramionami i rozejrzałam się po sali. Pomieszczenie było ogromne. Fiołkowe ściany pięknie kontrastowały z panelami z drewna egzotycznego. Ogromne okna wpuszczały do pomieszczenie wiele światła. Uczniowie siedzieli przy okrągłych stołach, na których widniało wiele różnego rodzaju potraw. Nagle otworzyły się wielkie drzwi wejściowe, wpuszczając do środka średniego wzrostu blondynkę. Szybko podbiegła do naszego stolika, usiadła i cała podekscytowana zaczęła jeść rogaliki.
- Hej! - powiedziałam zdziwiona. - Co się stało?
- Bal! Jest już jutro, więc bez gadania idziemy dzisiaj na zakupy! - pisnęła wesoło.
Uśmiechnęła się, zachichotała i wróciła do jedzenia.
***
- Cisza! - krzyknęła nauczycielka wchodząc do klasy.
Jednym machnięciem ręki zapaliła wszystkie kandelabry w klasie. Byłam strasznie zdenerwowana. Nikogo tu nie znałam, siedziałam koło jakieś brunetki. Sale były w stylu średniowiecznym. Sufit wieńczyły gotyckie sklepienia. Pomieszczenie było jasne i przestrzenne. Uczniowie siedzieli dwójkami w ławkach rozstawionych po klasie. Ciszę przeszył donośny głos nauczycielki.
- Ogień. - zaczęła i usiadła na kancie swojej ławki. - Jeden z czterech żywiołów, bardzo potężny. Nieokiełznany przez człowieka. Jesteście tu, żeby nauczyć się kontroli nad nim. Ostrzegam, jeżeli ktoś w tej sali nie zamierza mnie słuchać i mieć w swoich szanownych czterech literach to co tu się dzieję, tam są drzwi. - dokończyła ozięble i wskazała na drzwi wejściowe. - Więc zaczynajmy! Splećcie dłonie, zamknijcie oczy i skupcie się! Musicie wydobyć swój wewnętrzny ogień. Nie oczekuję, że któremukolwiek z was się to uda. Oczyśćcie swój umysł, myślcie tylko o ogniu.
Zamknęłam oczy, splotłam dłonie i wzięłam głęboki wdech. Mimowolnie uśmiech zawitał na mojej twarzy. Poczułam to, tą siłę. Mój własny ogień. Panowałam nad nim, było to uczucie nie do opisania. Otworzyłam oczy i rozłożyłam dłonie. Obie płonęły, nie czułam gorąca. Czułam przyjemne ciepło, zaintrygowana wpatrywałam się w płomienie. Nagle ktoś mnie szturchnął, wytrącając tym mnie z równowagi,a dłonie wróciły do normalnego stanu.
- Co? - syknęłam wkurzona do brunetki.
- Twoje włosy. - wybąkała przerażona.
Spojrzałam na nią zirytowana i ujęłam w ręce kosmyk moich włosów. Były czerwone, ale nie tylko kosmyk, prawie połowa moich włosów. Nagle poczułam ogromny przypływ gorąca, a moje ciało otoczyła jakaś mgiełka. Patrzyłam przerażona na moje ciało, a zaraz potem na nauczycielkę. Była zdezorientowana, moje ręce znów zaczęły się palić, ale o wiele większym i mocniejszym płomieniem. Szybko wstałam z ławki i wybiegłam z klasy, jedyne co słyszałam to głos nauczycielki krzyczącej moje imię. Biegłam jak najszybciej mogłam, muszę się stąd wydostać. Zobaczyłam drzwi od damskiej łazienki, więc bezmyślnie tam wbiegłam.Oddychając ciężko oparłam ręce o umywalkę. Próbowałam się uspokoić, niestety nic z tego nie wyszło. Podniosłam głowę i spojrzałam w lustro. Zasłoniłam ręką buzię tłumiąc krzyk. Moje oczy przybrały czerwony kolor.